|
Do obejrzenia galerii
zdjęć piesków z naszej
hodowli. |
|
"LIST
DO KOLEGÓW I KOLEŻANEK OWCZARKARZY"
- autor: Marek Czerniakowski;
2003
SZANOWNI KOLEDZY
OWCZARKARZE,
Od dłuższego czasu
prowokowany jestem do wyrażenia swojej opinii o Zarządzie Klubu. To
bardzo niewdzięczna sytuacja, kiedy ocenia się swoich kolegów lub byłych
kolegów . Najpierw pewne wyjaśnienie. Jestem w opozycji wobec Zarządu
Klubu a nie wobec Klubu, którego byłem jak niektórzy pamiętają jednym
z najbardziej aktywnych założycieli.. Tego faktu, że jestem w opozycji
nigdy nie ukrywałem. Jestem w opozycji nie dlatego, że nie zostałem
wybrany do Zarządu Klubu (nie zgodziłem się kandydować), lecz dlatego,
że mam do tego prawo. W każdym ustroju demokratycznym niezbywalnym i
niepodważalnym prawem opozycji jest możliwość krytykowania władzy. Od
prawdziwej opozycji różni mnie jednak coś najważniejszego. Otóż – celem
każdej opozycji jest obalenia, a potem przejęcie władzy w sposób demokratyczny
bądź niedemokratyczny. To nie jest moim celem, gdyż ja nie „choruję
na władzę”, a wie o tym kilku członków Zarządu, a także Przewodniczący,
który zna mnie już dosyć długo i wie, że moim żywiołem jest praca. Opozycja
nie ma obowiązku pomagania aktualnej władzy, ale mądre władze potrafią
wyciągnąć wnioski nawet z najgorszej krytyki. Ja mógłbym nie zapisywać
się do Klubu i krytykować posunięcia Zarządu z zewnątrz, lecz moim zdaniem
byłoby to nie fair. To tyle o mojej aktualnej sytuacji, którą po chwili
zastanowienia uważam za komfortową.
Zarząd Klubu jest
w sytuacji o wiele trudniejszej. Jest atakowany od dołu i strofowany
od góry. Twórcy regulaminu Klubów Ras tak skonstruowali ten regulamin,
że Zarządy nowopowstałych Klubów nie uzyskały lub prawie nie uzyskały
żadnych istotnych uprawnień. Zarządy Klubów są „władzą” jedynie dla
członków Klubu, tak więc w naszej rasie Zarząd jest władzą jedynie dla
ok. 5% czynnych owczarkarzy. W każdej innej rasie, w której powołano
kluby istnieją jakby dwa ośrodki władzy – powołane przez Zarząd Główny
Związku Kynologicznego – Zarządy Klubów działające na prawach komisji
i wybrane w sposób demokratyczny Zarządy Klubów Ras jako władze wyłącznie
dla członków Klubu.
Regulamin Klubów
Ras był dostępny i powinien być znany wszystkim delegatom na nasz Zjazd
założycielski, a w szczególności tym, którzy bardzo pragnęli być we
władzach. Kompetencje Zarządów Klubów wynikają z tego regulaminu oraz
ze Statutu ZK, nie zaś z pobożnych życzeń członków Zarządu. O tym powinno
się wiedzieć w momencie podejmowania decyzji o kandydowaniu. Jedyną
satysfakcją dla członków naszego Zarządu może być to, że zostali wybrani
do 11-osobowego Zarządu spośród 14 kandydatów w 90% reprezentujących
tę sama opcję.
Powróćmy jednak
do pytania – jak oceniam dotychczasową pracę Zarządu Klubu?
1. Najbardziej w
działalności Zarządu Klubu niepokoi mnie to, że nie jest w stanie wypełnić
jednego z najważniejszych zadań, jakie przed nim postawiono, a mianowicie
nie umie zintegrować środowiska. Środowisko jest wyraźnie spolaryzowane
o wiele bardziej niż w niedalekiej przeszłości, a to jest bardzo zły
objaw. Czy można to poprawić i jak to zrobić? Na to Zarząd musi sam
sobie odpowiedzieć.
2. Martwi mnie też
pewien marazm w inicjatywach Zarządu, szczególnie widać to było w II
połowie 2000r. I trwa on obecnie. Moim zdaniem Przewodniczący Klubu
nie ma wsparcia intelektualnego w pozostałych członkach Prezydium Zarządu.
3. Początkowa euforia
wyrażająca się produkowaniem coraz to nowych regulaminów – w tym hodowlanych
– jakby przycichła i jest to objaw dobry, korzystny dla naszej rasy.
Zagrożeni jesteśmy tylko „dwustopniowością” hodowli.
4. W ciągu dwóch
lat wszyscy zainteresowani mogli się przekonać, że nie wszyscy członkowie
Zarządu swoimi: kwalifikacjami, możliwościami intelektualnymi zasługują
na to aby reprezentować nas w Zarządzie.
5. Moim zdaniem
11-osobowy Zarząd jest niewspółmiernie liczny w stosunku do liczby 293
członków. Potrzeba ludzi, którzy potrafią wygospodarować czas na pracę
społeczną.
6. W każdej organizacji,
która wydaje własny organ prasowy publikacje członków aktualnych władz
traktowane są jako oficjalne stanowisko tych władz. I taka jest prawidłowość.
Członkowie Zarządu, którzy koniecznie chcą zaistnieć na łamach Biuletynu
muszą sobie zdawać sprawę z tego, że ich niektóre poglądy kompromitują
i ośmieszają pozostałych członków Zarządu
Nie są to jakieś
sprawy dyskredytujące całość Zarządu, wszyscy uczymy się demokracji
i w początkowej fazie zawsze popełniane są błędy. Myślę, że kolejny
Zarząd uniknie tego grzechu pychy, który był tak widoczny na początku
działalności Zarządu Klubu.
Moi adwersarze
mogą powiedzieć, że moja troska jest nieszczera, że punkt widzenia zależy
od punktu siedzenia itp., ale to też ich niezbywalne prawo. Ja chciałbym
być członkiem Klubu, który od samego początku ma dobre, jasno sprecyzowane
regulaminy. Rozumiem, że takowe jest bardzo trudno opracować, tym trudniej
w sytuacji kiedy członkowie Zarządu nigdy dotąd w takim procesie nie
uczestniczyli. Uważam, że zrobiono błąd, nie poddając społecznej konsultacji
tych projektów. Uznanie siebie za jedynych „mądrych” i wszechwiedzących
odbiło się czkawką i nie należało odbijać piłeczki i całą winą obciążać
naszych przedstawicieli w Zarządzie Głównym ZK. Z dostępnych mi informacji
wynika, że kilku członków obecnego Zarządu deklaruje, że to ich pierwsza
i ostatnia kadencja w Zarządzie nowego Klubu. Ciekawe czy będą to samo
mówili wiosną 2002 roku? Oby!
Chciałbym jednak
powiedzieć, że nie uważam dotychczasowej kadencji Zarządu za całkowite
zmarnowanie czasu. Zajęto się bardzo poważnie moim wnioskiem mającym
na celu unormowanie spraw dot.: dysplazji stawów biodrowych, zorganizowano
dwie przyzwoite wystawy klubowe, wręczono dużą ilość dyplomów honorowych,
przejęto i wydano w nowej formie kilka numerów biuletynu „Owczarek Niemiecki”,
próbowano zorganizować szkolenie dla sędziów, opracowano i wydano nowy
wzór legitymacji klubowej, organizuje się cykliczne zebrania Zarządu
– to wcale nie mało.
Przyszły Zarząd
Klubu – mam nadzieję, że w bardzo zmienionym składzie – będzie miał
już łatwiej. To tyle o Zarządzie O.N.
Pani Agnieszko,
Panie Andrzeju i Ty zakompleksiony Zbyszku!
Oczywiście zdaję
sobie sprawę, że będąc w naszym owczarkarskim gronie osobą publiczną,
chcąc nie chcąc wypowiadam różne opinie – szczególnie o psach. Jednym
może się to podobać, innym nie. Miewam czasami niewyparzony język i
niech tak już pozostanie, liczę się więc również z tym, że i o mojej
działalności usłyszę opinie w podobnym tonie, a może jeszcze dosadniej.
Będę ostatnim, który z tego powodu poczuje się obrażony. Muszą to być
oczywiście otwarte teksty, a nie anonimy rozsyłane przed zjazdem wywiady,
ani identyczne w tonie opinie Zbyszka. Nie będę popłakiwał, histeryzował,
skarżył się i szukał oparcia u kogokolwiek, nie będę też wypisywał nie
mających nic wspólnego z prawdą różnych polemik, replik i wyjaśnień.
Panie Zbyszku, oceniając
mnie używa Pan sformułowań, które już kiedyś słyszałem, ale wtedy dotyczyły
kogoś innego (też sędziego). Po to aby mieć prawo do własnej oceny (przez
Pana uważaną za krytykę) psów, suk, hodowli, reproduktorów polskich
czy zagranicznych wcale nie trzeba hodować. Ja jednak hoduję, może na
małą skalę, ale hoduję. Hoduję dla przyjemności a nie dla zysku. Nie
chcę być kolejny raz opacznie zrozumiany, więcej – oskarżony o megalomanię
porównując się- ale aż na usta ciśnie mi się takie stwierdzenie: - jeżeli
sięgnie Pan pamięcią to przekona się Pan, że wszyscy poprzedni Przewodniczący
Zarządu Klubu ON – łącznie z obecnym – tak naprawdę nie hodowali wcale
lub na niewielką skalę, a nikt nie kwestionował ich prawa do własnego
zdania. Chodzi więc Panu wyłącznie o mnie, a nie o problem i prawdę.
Następny temat
– promocja Lasera – też gdzieś to już od kogoś słyszałem – oczywiście
tak. Każdy ma do tego prawo, trzeba tylko trochę inwencji i pieniędzy.
Ja mam i to i to, nie czyniłem tego jednak kosztem pracy społecznej
na korzyść Klubu, bądź biuletynu, nie robiłem tego kosztem Pańskim czy
innych owczarkarzy – za wszystko płaciłem. Każdemu życzę takiego psa
– zwycięzcę Klubu, zwycięzcę rankingu, inteligentnego, w pełni kontaktowego,
wiernego, oddanego rodzinie a przy tym doskonałego ojca ponad 50 medalistów
i zwycięzców wielu wystaw, zdobywców tytułów „czołówka Polski”, a także
dwóch psów z naszym V-A (Ero z Zagożdżona i Hero De Marko). Na to trzeba
sobie zasłużyć. Taki pies to nagroda dla całej rodziny.
Poruszony został
również problem mojego sędziowania. Tu przynajmniej większość jest zgodna.
Sędziować to bardzo trudne zadanie. Sędziować kiedy na ringu wystawiają
równocześnie: przyjaciele, koledzy, znajomi, wrogowie jest jeszcze trudniej.
Jeszcze się nie złamałem, jeszcze nie naruszyłem obietnic postawionych
żonie i sobie. Życzcie mi żebym się nie złamał, żebym się nie zeszmacił.
Sędziowanie to
również wkład w hodowlę owczarka w Polsce. Dobrze sędziować to wybierać
na czołowe miejsca najlepsze osobniki, to pokazywać co jest lub co nie
może być wartościowe w hodowli. A skoro zdaniem wielu sędziuję nieźle
to również jest mój wkład w rozwój polskiej hodowli. Kto chce – z tego
skorzysta, a kto uważa że wie lepiej, korzystać nie musi.
J jeszcze jedno-
uważam, że Marek Dmochowski ma: swoje lata, odpowiedni bagaż doświadczeń,
chce się doskonalić, ma własne zdanie, nie musi więc być prowadzony
za rękę, a wszystko co mówi i pisze robi w dobrej wierze i na własny
rachunek. Kolego Zbyszku- wydaje mi się, że nie musi się kolega z mojej
strony niczego obawiać. Skoro Pańskim zdaniem jestem sędzią bardzo dobrym,
to jest równoznaczne z sędzią sprawiedliwym, a wydaje mi się, że Pańskie
suki zawsze oceniałem tak jak na to zasłużyły.
Po zapoznaniu się
z drugim listem „Agnieszki”- kolego Zbyszku nasze pokolenie wychowane
m.in. na artykułach w prasie komunistycznej, stale powiela te slogany
„w czyim to jest interesie? i - kto za tym stoi? ”. Widzę, że Ty się
tego jeszcze nie pozbyłeś. Jest coraz większa ilość ludzi młodych, wykształconych,
a także mądrych, za którymi nikt nie musi stać, nikt nie musi ich namawiać,
nikt nie musi nimi sterować. To pokolenie „młodych wilków”. Rozszarpią
Was (a może i nas?) szybciej niż myślisz. To pokolenie ludzi bezkompromisowych,
które wyciągnie i ujawni wszystkie brudy, krętactwa i oszustwa naszego
pokolenia. Zrobią to w momencie, gdy wybiorą sobie przewodników stada.
Czy my się mamy bronić? Oczywiście tak, ale nie jeżąc się i wyszczerzając
zęby. Musimy się bronić prawdą, uczciwością, argumentami, lecz nie tak
śmiesznymi.
|
|